Bohaterem wywiadu jest Pan Stanisław Łukasik, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Opatowie w latach 2001 – 2012, nauczyciel przedmiotów zawodowych, doświadczony pedagog, sprawny menadżer, wielki przyjaciel młodzieży.

Dyrektor Łukasik przemawia z mównicy

Uroczystość otwarcia nowego skrzydła budynku szkoły, 2012 rok

Przez jedenaście lat piastował Pan funkcję dyrektora Zespołu Szkół nr 1 w Opatowie. Jak Pan wspomina ten czas?

Okres pracy na stanowisku dyrektora wspominam bardzo dobrze. Przed objęciem tego stanowiska pracowałem z młodzieżą jako nauczyciel praktycznej nauki zawodu na warsztatach w dziale obróbki ręcznej, cieplnej oraz w dziale remontowym. Praca ta dawała mi wiele satysfakcji, osiągałem bardzo dobre wyniki produkcyjne, a uczniowie byli doskonale przygotowani do wykonywania swojego zawodu. Pod koniec roku szkolnego 1984/85 urzędujący wówczas dyrektor, Stefan Dynowski, zaproponował mi stanowisko wicedyrektora szkoły. Zgodziłem się i dołożyłem wszelkich starań, aby wywiązywać się jak najlepiej z powierzonych zadań.

W roku 2001, po odejściu pana dyrektora Piotra Frejlicha, został ogłoszony konkurs na stanowisko dyrektora szkoły. Zgłosiłem swoją kandydaturę, zyskałem akceptację Komisji Konkursowej oraz Rady Pedagogicznej i funkcję tę pełniłem do 31 sierpnia 2012 roku. Czułem się dobrze przygotowany do piastowania tego odpowiedzialnego stanowiska, gdyż moim największym sprzymierzeńcem było doświadczenie zawodowe, które zdobywałem szczebel po szczeblu, zaczynając od tego najniższego w hierarchii szkoły. Będąc dyrektorem, bardzo dużo uwagi poświęciłem prawidłowemu funkcjonowaniu placówki, wyposażeniu szkoły oraz poprawieniu warunków pracy uczniów, nauczycieli, pracowników administracji i obsługi w całej jednostce, czyli szkole, internacie i na warsztatach. Będąc jednocześnie absolwentem i dyrektorem szkoły, z którą związana jest cała moja kariera, obserwowałem, jak ewaluowała w czasie, znam wszystkie jej przemiany, mogę porównać standardy pracy z lat sześćdziesiątych i obecne, dlatego właśnie czuję się w pełni usatysfakcjonowany.

Czy podczas Pana kadencji szkoła liczyła wielu uczniów?

Podczas mojej kadencji w szkole uczyło się około 1200 osób, w 34 oddziałach. Ta duża liczba uczniów spowodowała, że zajęcia odbywały się na dwie zmiany od godziny 7.00 do 19.00. Podczas kierowania szkołą ciągle myślałem o budowie nowego łącznika szkoły i bloku sportowego. Marzenia te się spełniły i w 2010 roku ruszyła budowa pawilonu szkolnego, a oddanie do użytku nastąpiło 2 stycznia 2012 roku.

Jak przedstawiała się wtedy oferta edukacyjna szkoły?

W 2002 roku na podstawie przepisów wprowadzających reformę ustroju szkolnego z dniem 1 września 2002 roku uchwałą Rady Powiatu w Opatowie został powołany Zespół Szkół nr 1 w Opatowie, w którym funkcjonowały następujące typy szkół: technik pojazdów samochodowych, technik ekonomista, technik handlowiec, technik technologii żywności, liceum ogólnokształcące, liceum profilowane, a także szkoła zawodowa kształcąca w zawodach: mechanik pojazdów samochodowych, mechanik montera maszyn i urządzeń oraz klasy wielozawodowe dwu- i trzyletnie. Tę ofertę edukacyjną poszerzaliśmy w następnych latach, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom gimnazjalistów. Pojawiła się, np.: klasa mundurowa, która została wizytówką szkoły w Opatowie. Jej uczniowie uczestniczyli w wielu w uroczystościach państwowych, środowiskowych, godnie reprezentując szkołę.

Jak wówczas funkcjonowała szkoła?

Głównym problemem, z jakim wówczas borykała się szkoła, był niedostatek sal lekcyjnych. Aby ten problem rozwiązać, musieliśmy przygotować w budynku warsztatów szkolnych oraz internatu sale lekcyjne i wyposażyć je w podstawowe pomoce. Tam właśnie odbywała się część zajęć. W internacie, przy pomocy Rady Rodziców urządzono i wyposażono duże pomieszczenie po składzie opału, które służyło do prowadzenia zajęć z wychowania fizycznego oraz zajęć z gimnastyki korekcyjnej. Jestem bardzo wdzięczny rodzicom za wsparcie w przeprowadzeniu tego przedsięwzięcia. Mimo trudności zawsze udawało się zażegnać problemy, a szkoła zawsze wyróżniała się w powiecie.

Szkoła to głównie obowiązkowe zajęcia lekcyjne. Czy młodzież mogła dodatkowo rozwijać swoje pasje i zainteresowania?

W szkole funkcjonowało wiele kół zainteresowań oraz organizacji. Należały do nich, np.: kółko teatralno - recytatorskie, szkolne koło PCK, Szkolny Klub Sportowy, klub przedsiębiorczości, koło młodych racjonalizatorów, prowadzone były zajęcia dodatkowe z przedmiotów maturalnych, wydawana była gazetka szkolna pod nazwą „Trzynastka“, w której poruszano różne sprawy dotyczące całej społeczności szkolnej.

Czy pamięta Pan, jak wyglądało życie kulturalne szkoły? Jakie imprezy wpisały się na stałe do jej kalendarza?

Szkoła zawsze organizowała imprezy na terenie szkoły i poza nią, np.: celebrowano święta, obchodzono rocznice historyczne czy imprezy promujące szkołę na forum miasta i powiatu. Rokrocznie odbywały się Studniówki.

Z jakim najtrudniejszym zadaniem musiał się Pan zmierzyć w swojej pracy?

Jak wcześniej wspomniałem, największym problemem była zbyt mała liczba klas lekcyjnych, w związku z czym szkoła pracowała na dwie zmiany od godziny 7.10 do 19.00, a młodzież dojeżdżająca spoza Opatowa miała kłopoty z dotarciem do domu, zwłaszcza w porze zimowej. Dużą trudność sprawiało także wyposażenie placówki w odpowiedni sprzęt komputerowy oraz narzędzia i pomoce dydaktyczne niezbędne do realizacji podstaw programowych .

Co Pan uznaje za największy sukces w swojej karierze zawodowej?

Przy tak dużej liczbie uczniów konieczne było wybudowanie nowego skrzydła budynku dydaktycznego. Byłem niezmiernie szczęśliwy, gdy 7 czerwca 2010 roku odbyło się wmurowanie aktu erekcyjnego pod jego budowę, a już w styczniu 2012 roku miało miejsce uroczyste otwarcie budynku.

Dyrektor Łukasik idzie korytarzem

Uroczystość otwarcia nowego skrzydła budynku szkoły, 2012 rok

Dyrektor Łukasik przemawia z mównicy na której leżą kwiaty

Uroczystość otwarcia nowego skrzydła budynku szkoły, 2012 rok

Dyrektor Łukasik idzie korytarzem z dwiema kobietami

Uroczystość otwarcia nowego skrzydła budynku szkoły, 2012 rok

Czy pamięta Pan sytuację związaną z naszą szkołą, która była bardzo wzruszająca i spowodowała, że nie mógł pan powstrzymać łez?

Łzy pojawiały się w różnych sytuacjach - jedne ze szczęścia, drugie ze smutku. Bardzo poruszyła mnie nagła śmierć dyrektora Stefana Dynowskiego. Jako wicedyrektor żegnałem swojego szefa na cmentarzu w Nowym Sączu i podczas pożegnania czułem, że głos zaczął mi się zmieniać, a na koniec pożegnania pojawiły się łzy.

Jakie szczególne dla Pana wspomnienia wiążą się z pracą w szkole - nie tylko w roli dyrektora, ale także wicedyrektora, nauczyciela oraz absolwenta?

Ścieżka mojej kariery była długa: zaczynałem jako uczeń, a skończyłem jako dyrektor. To pozwoliło mi patrzeć na szkołę z wielu perspektyw. Jako absolwent wiem, jakie były warunki nauki i prowadzenia zajęć praktycznych w początkach tej placówki. Zajęcia szkolne odbywały się w tzw. szkole „czerwonej“, gdzie warunki były nie najlepsze. Brakowało również bloku sportowego, a zajęcia sportowe w lecie prowadzone były na boiskach zewnętrznych. Od roku 1973 pracowałem jako nauczyciel praktycznej nauki zawodu. Rozpoczynałem w dziale obróbki ręcznej oraz dziale remontowym, co umożliwiło praktyczne poznanie całego procesu działalności warsztatów. Dodatkowo przez pewien okres byłem również zatrudniony jako główny mechanik na 1/2 etatu. Praca ta polegała na utrzymaniu sprawności urządzeń, planowaniu remontów, prowadzenia przeglądów, kart pracy maszyn i urządzeń określających ilość godzin ich pracy. Kiedy otrzymałem stanowisko wicedyrektora, szkołę i warsztaty szkolne znałem niejako „od podszewki”, co pozwoliło mi szybko rozwiązywać problemy.

Dbałem o ciągłe doposażenie warsztatów szkolnych w nowe narzędzia, maszyny niezbędne do wykonywania różnych prac zlecanych przez osoby prywatne lub inne podmioty gospodarcze, bo jako uczeń i do niedawna pracownik wiedziałem, jakie to ważne. Moim „oczkiem w głowie” była stacja kontroli pojazdów na warsztatach szkolnych. Niezwykle przydatna okazała się dla mechaników pojazdów samochodowych. Poza tym wydaje mi się, że dyrektor - inżynier przypomina trochę „złotą rączkę”, dlatego wykonywałem też wiele zajęć, które nie były stricte związane z zarządzaniem, np.: dozorowałem kotły opalane gazem i kotłownię szkolną. Niezależnie od wszystkiego moim priorytetem było, aby szkoła, którą kieruję, byłą szkołą odpowiednio przygotowującą młodzież do danego zawodu, a także do egzaminów: maturalnego i potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie. Budowany przez wiele lat wizerunek szkoły i jej uczniów nigdy nie był dziełem przypadku. To wyjątkowe miejsce wspólnego tworzenia, którego sens istnienia zawsze wyznaczali uczniowie ze swymi marzeniami, aspiracjami, a także swoją naturalną ciekawością poznania świata.

Czego życzyłby Pan szkole z okazji jubileuszu?

Z okazji 60-lecia szkoły składam najserdeczniejsze gratulacje i życzenia wszelkiej pomyślności. Gratuluję dotychczasowych osiągnięć oraz kształtowania przez wiele dziesięcioleci pięknych tradycji. Życzę, aby kolejne lata funkcjonowania szkoły przyniosły same sukcesy oraz satysfakcję z bardzo dobrze wykonanych obowiązków. Uczniom życzę, aby czas spędzony w szkole wspominali zawsze z sentymentem, a zdobyta wiedza i umiejętności stanowiły klucz otwierający drogę do dalszego rozwoju. Dyrekcji, nauczycielom, pracownikom administracji i obsługi życzę zdrowia i spełnienia wszelkich marzeń.

grupa nauczycieli w pokoju nauczycielskim